Jeżeli aktualne zachowanie "problemowe" ucznia nie pozostaje
w konflikcie z czymś, co uczeń ceni znacznie wyżej, nie ma podstawy, na której
można skutecznie zmotywować ucznia do
przeprowadzenia zmiany.
Twórcami Dialogu Motywującego są
dr William R. Miller oraz dr Stephen
Rollnick. Zgodnie z ich definicją
„Dialog Motywujący to oparty na współpracy, zorientowany na cel styl
komunikowania się, zwracający szczególną uwagę na Język Zmiany. Ma on w
zamierzeniu wzmocnić osobistą motywację i zobowiązanie osoby do osiągnięcia
konkretnego celu, poprzez wydobywanie i odkrywanie jej własnych powodów do
zmiany, w atmosferze akceptacji i troski”. Tak rozumiane pojęcie dialogu różni
się od dotąd znanego, bowiem jego cel jest inny od zwykłego dialogu. Według
językoznawców dialog to rodzaj komunikacji, rozmowy między stronami, który
służy do wymiany myśli, to sposób konwersacji, przekonywania się. W antyku
dialog miał jeszcze inne znaczenie ( por. "Dialog" Platona).
Dopiero jednak Miller i Rollnicki
zmienili istotę dialogu -w tym przypadku nie chodzi o zwykłą rozmowę, a o zmotywowanie
ucznia / rozmówcy do autorefleksji i ewentualnego zmiany stanowiska. Aby tak
się zadziało musi istnieć schemat: nadawca - odbiorca- kod - komunikat -
kontakt. Okazuje się, że w tym schemacie zabrakło tego, co dla twórców Dialogu
Motywującego jest najważniejsze: zaangażowania ( Jednym ze sposobów jest
wprowadzenie m.in. pytań powtarzających, typu: Rozumiem, że twierdzisz....,
Starasz się udowodnić, że..., Widzę, jak...).
W swojej pracy wielokrotnie
prowadziłam z uczniami rozmowy. Często opowiadali o swoich problemach, a ja
" z tyłu głowy" widziałam siebie, swoje dziecko, a nie tę osobę,
która do mnie mówiła. Tak też działo się początkowo podczas spotkań tutorskich.
Bezmyślnie, jakbym nie zważając na drugą osobę, zamiast skupić się na NIEJ, w
mojej głowie kłębiły się myśli - co JA bym zrobiła na JEJ miejscu. To poważny
błąd! A to wszak zaprzeczenie tego, czego uczy Dialog Motywujący. Nie dziwi
więc fakt, że porozumienie często nie mogło być skuteczne. Brakowało w tym
dialogu właśnie zaangażowania. Nie jest
bowiem istotne, co ja zrobiłabym na miejscu mojego rozmówcy, ale ważniejsze
jest to, aby skupić się na drugiej osobie. To skupienie powinno obejmować jej
mocne strony i motywowanie.
W dialogu
motywującym nauczyciel powinien przede wszystkim zrozumieć perspektywę ucznia.
Kiedy więc uczennica ( nazwę ją AB) przyszła do mnie i opowiedziała o
narastającym konflikcie z koleżanką ( konflikt trwa od roku i następuje jego
eskalacja) pierwotnie udzielałam jej rad "doświadczonego, mądrego
dorosłego, z perspektywy doświadczonego, mądrego dorosłego. Efekt - uczennica przekonywała mnie do swoich
racji, a ja ją do swoich. Oczywiście szybciutko pojawił się opór, o czym
napiszę później. Dopiero na jednym ze
spotkań tutorskich zastosowałam zasady
dialogu motywującego. Przestałam być wszystkowiedzącym specjalistą,
zaczęłam aktywnie słuchać. Kiedy nie pouczałam, nie oceniałam, nie krytykowałam
( ta nie-krytyka dotyczyła obu stron konfliktu) zauważyłam, że AB. zaczyna coraz bardziej wyjaśniać swoje
zachowanie ( pisanie obraźliwych treści o koleżance na fb, "odbicie
chłopca, próby tworzenia frakcji przeciw koleżance, obmawianie itp.) . Bardzo
trudno mi było nie przekonywać AB. o potrzebie natychmiastowej zmiany.
Wiedziałam już jednak, że wcześniejsze próby na nic się zdały. Rollnicki i
Miller wielokrotnie podkreślali, że nauczyciel i uczeń nie stojąc po dwóch
stronach barykady, mają jednak szansę na porozumienie.
W przytoczonym
przykładzie AB. obwiniała koleżankę o to samo, czego ta doświadczała od AB.
Rywalizacja dotyczyła różnych sfer: urody, stroju, sposobu spędzania czasu,
przyjaciół, ilości i jakości znajomych a także chłopaka. AB. twierdziła, że "ma prawo do...
konkretnego sposobu zachowania, ubierania się, makijażu, spędzania
czasu". Wartość : "Mam
prawo" jest oczywista, bo zagwarantowana przez Konwencję Praw Dziecka, ale
zachowanie " problemowe" dotyczyło zachowania wobec koleżanki. Mimo
kłótni, dziewczynki, kiedyś przyjaciółki,
w pewnym momencie wydawały się być gotowe do zmiany swojego zachowania, ale
żadna z nich nie chciała być tą, która pierwsza wyciągnie dłoń. Dodatkowo gorzkie słowa wcześniej wypowiedziane
powodowały w obu nastolatkach bunt i poczucie zagrożenia oraz odrzucenia ze strony środowiska. AB.
miała poczucie niesprawiedliwości i stąd
narastająca frustracja.
AB. pierwotnie
oczekiwała ode mnie, że w to ja "załatwię" sprawę konfliktu i
sprawię, by AB. została wybielona i przeproszona. Ale , jak się wkrótce
zorientowałam, AB. sama nie radziła sobie z sytuacją, która wymknęła się spod
kontroli i chciała komuś o niej opowiedzieć, szukając poparcia i potwierdzenia
dla swoich decyzji. Najważniejsza była informacja, że AB. chce zmiany, niemniej
zmiana miała być pod pewnymi , konkretnymi warunkami. Dopóki te warunki nie
zostałyby spełnione ( np. pierwsze wyciągnięcie dłoni przez koleżankę,
publiczne przeprosiny także na forach internetowych, zrewidowanie grup znajomych itp.) zmiana
wydawała się niemożliwa. Rollinic i
Miller twierdzą, że jeśli ktoś nie chce zmiany, do tej zmiany nie dojdzie, bo
to zawsze uczeń ( klient) podejmuje ostateczną decyzję, ma wybór. W tym przypadku zależało mi przede wszystkim na
tym, by AB. sama chciała dokonać zmiany nie tylko u koleżanki, ale i u samej
siebie. Stąd moje pytania- zdania typu:
- " Rozumiem więc, że chcesz się pogodzić, ale tylko wtedy,
gdy... To twój wybór i to ty musisz zdecydować"."
-"Wszystko zależy od twojej decyzji, od tego, jak pokierujesz
sprawą. Co chcesz osiągnąć? ".
- " Czy kiedykolwiek myślałaś, jak inaczej można rozwiązać wasz
konflikt?"
Dzięki tego typu pytaniom uczennica czuła, że ma wybór i od niej
zależą dalsze działania. Ten wybór i ta decyzyjność była niezwykle istotna, bo
sprawiała, że uczennica dostrzegła, że zmiana zależy od niej. Niestety świat
nastolatek nie jest łatwy: burze hormonów, zdobywanie miejsca i pozycji są
niezwykle trudne i ważne!
Zależało mi też, aby uczennica przestała stawiać opór. Co prawda w
koncepcji Dialogu Motywującego jego autorzy udowadniają, że pojęcie oporu
dotyczy przede wszystkim relacji między rozmówcami i proponują zastąpić wyraz:
"opór" słowem „discord",
co w polskim tłumaczeniu oznacza
"rozdźwięk”. Dzięki takiemu
pojęciu do tematu łatwiej nauczycielowi łatwiej jest osiągnąć porozumienie. Musi
zrozumieć, że młody człowiek z natury rzeczy ma prawo się buntować, a rozdźwięk
nie jest oskarżaniem jednej ze stron, a wynika z różnych sposobów oglądu
rzeczywistości. W żaden więc sposób nie
oceniałam swojej uczennicy, podkreślałam natomiast różne sposoby percepcji
rzeczywistości. AB. zauważyła tę zmianę
w moim podejściu do tematu, co zaowocowało kolejną argumentacją z jej strony.
Nie można było nie zwrócić uwagi na chęć zachowania przez dziewczynkę
indywidualizmu, prawa do godności, samodecydowania. Zgodnie z założeniami nie
moją rolą było rozwiązanie problemu, to zadanie należało do uczennicy. W jej
opinii ważniejsze od problematycznego zachowania były jej życiowe wartości. W
tym przypadku stwierdzenie Millera i Rollincka okazało się słuszne.
W swojej pracy z uczennicą AB. zrezygnowałam z używania zdań typu:
" Musisz najpierw", " Schowaj dumę...", "Pamiętaj
żebyś koniecznie...". Częściej zadawałam pytania, które nie urażały
młodzieńczej duszy AB., a pozwalały jej na samodzielne podejmowanie decyzji.
Nietrafionym pytaniem, okazało się to, w którym zapytałam: " Jak myślisz,
czy twoja koleżanka też może czuć się obrażona?". Odpowiedź była
natychmiastowa: " Nie obchodzi mnie to!" Wróciłyśmy do punktu
wyjścia. Zrozumiałam, że znów nie patrzę na problem oczyma uczennicy. Dla niej
liczyło się tylko osobiste szczęście i sposób postrzegania jej przez
społeczność szkolną, co zostało zaburzone przez byłą przyjaciółkę. W tym
przypadku wartości nadrzędne, jakimi kierowała się AB. okazały się na tyle
ważne, że trudno mimo wprowadzenia Języka Zmiany doprowadzić do rzeczywistej
zmiany zachowań problematycznych.
Rozmawiając z AB. w myśl Dialogu Motywującego nie mogłam dostarczyć
argumentów przemawiających za zmianą, ale dzięki odpowiednim pytaniom chciałam
je od uczennicy wydobyć. Zmiana w moim myśleniu i sposobie rozmowy polegała na
tym, by w praktyce zastosować zasadę: „Ty masz to, czego potrzebujesz. Ja mogę
pomóc Ci to wydobyć”. Zależało mi na wywoływaniu chęci dokonania zmiany, wydobyciu u AB. przekonania, że pozsiada
właściwe zdolności do zrealizowania celu / zmiany, uzmysłowieniu korzyści,
jakie uczennica może dzięki zmianie osiągnąć. Próbowałam też wydobyć od
uczennicy wiedzę, które z umiejętności
mogą być pomocne w osiągnięciu celu. Istotne wydawało mi się też, by AB.
dostrzegła oprócz swoich zasobów, potrzebę zmiany. Najtrudniejsze okazało się
jednak formułowanie planu zmiany i zobowiązania.
Niestety, do tej pory ostateczny
problem w moim odczuciu nie został rozwiązany. W tym przypadku muszę zgodzić się
z tezą autorów Dialogu Motywującego, że
jeżeli aktualne zachowanie "problemowe" ucznia nie pozostaje w
konflikcie z czymś, co uczeń ceni znacznie wyżej, nie ma podstawy, na której
można skutecznie zmotywować ucznia do
przeprowadzenia zmiany.
Nie zawsze jednak tak jest. Zdarza się, że zastosowaniu DM w praktyce
przynosi inne rezultaty, że Język Zmiany powoduje właśnie zmianę.
Jedna z uczennic ( BC.) skarżyła się, że rodzice nie pozwalają jej
jeździć do szkoły z kilkoma przesiadkami, a proponują jej inny środek
transportu ( bezpośrednio autobusem, co powodowało, że trasa przejazdu była
znacznie krótsza, wykluczała jednak wspólną podróż z koleżankami i kolegami).
Od rodziców BC. wiedziałam, że dziewczynka bardzo się buntuje i stawia opór i
to właśnie oni poprosili mnie o rozmowę i "przekonanie" dziecka do
ich koncepcji. Ku własnemu zaskoczeniu rozmowa, która przyniosła oczekiwany przez
rodziców efekt trwała bardzo krótko. Wystarczyło, bym BC. powiedziała, że może
zrobić, jak chce, bo to o jej czas powrotu i dojazdu do szkoły chodzi, albo ów
czas może wykorzystać w inny sposób. W żaden sposób nie wywierałam presji, nie
nakazywałam, nie pouczałam. Uczennica stwierdziła, że to co mówię ma sens i
właściwie to wolałaby dłużej pospać rano, a zamiast w tramwaju przegadać 1
godz. z koleżankami na boisku szkolnym. Postanowiła wracać do domu autobusem,
co było dla rodziców istotne ze względu bezpieczeństwa. Nie było w naszej
rozmowie oporu, kiedy dziecko zrozumiało, że między koncepcjami istnieje
rozdźwięk, który łatwo można pogodzić. W tym
przypadku słowa o tym, że "jeżeli aktualne zachowanie
"problemowe" ucznia nie pozostaje w konflikcie z czymś, co uczeń ceni
znacznie wyżej, nie ma podstawy, na której można skutecznie zmotywować
ucznia do przeprowadzenia zmiany"
okazało się niesłuszne. Warunkiem była jednak całkowicie samodzielna decyzja
BC. Zastosowanie skutecznej retoryki,
pytań ukierunkowanych, wzmocnienia motywacji wewnętrznej przy okazaniu szacunku
dla rozmówcy bez wątpienia może przynieść oczekiwane rezultaty.
Ewa Majka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz